Polub mnie na facebooku

czwartek, 10 listopada 2011

O Krzyżu i Tolerancji

 


W Polsce ostatnio zakończyły się wybory jak i również związany z nimi szum przedwyborczy. Nie można natomiast mówić o spokoju. Nowy Rząd nie został jeszcze zaprzysiężony a już doszło do ekscesów. Burzliwe preludium rozpoczął pan Janusz Palikot, który natychmiast poruszył sprawę Krzyża. Czy ja mam jakieś déjà vu? Zdaje się, że niedawno dochodziło do kłótni czy nawet potyczek za sprawą tak zwanych przeciwników czy obrońców krzyża- notabene symbolu jedności…. Efekt był taki, że krzyż został sponiewierany. Sprawa znów powróciła tym razem w gmachu Sejmu. Wydaje mi się, że są ważniejsze kwestie do omówienia, wiele reform do przeprowadzenia, ale pan Janusz jest nie w ciemię bity i na wstępie postanowił zaznaczyć swą obecność. Reprezentuje on poglądy jak się okazuje wielu Polaków, którym Krzyż przeszkadza. Dochodzę do wniosku, że Polacy lubią popadać w skrajności. Przypominam sobie wizytę Jana Pawła II w Sejmie. Wszyscy wtedy wydawali się być tacy święci … Tak sobie myślę, że gdyby Jan Paweł II żył i zechciał znów złożyć wizytę w Sejmie, być może pan Janusz Palikot jak niegdyś Rejtan zagrodziłby mu przejście. Chociaż nie… populista postępuje w ten sposób by się przypodobać większości, a Papież jednak cieszył się autorytetem zarówno wśród wierzących jak i niewierzących.
Tak na marginesie Pan Janusz studiował na wydziale Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Ponadto był związany firmą ’’Ozon Media’’ wydającą tygodnik Ozon ( Palikot popierał linię pisma, która krytykowała np. aborcję, sekularyzację itp.). Wszystko się jakoś u Pana Palikota pozmieniało, no cóż każdy ma prawo do zmiany zdania lub wizerunku… Wracając jednak do krzyża. Wiele osób jest zdania- przynajmniej ja odnoszę takie wrażenie- że Krzyż powinien zostać usunięty, że Kościół nie powinien mieszać się w sprawy Państwa. Zgadzam się, że Kościół, czy uściślając duchowni powinni zajmować się przede wszystkim duszą człowieka a nie polityką. Kościół jednak ma prawo wypowiadać się w kwestiach dobra i zła. Nie oznacza to, że ma wskazywać głosujcie na tego czy tamtego, a raczej odwoływać się do sumienia człowieka. Nie mniej jednak czasem chcąc nie chcąc do polityki się odnieść musi, bo jeśli się mówi o ustawie aborcyjnej, to Kościół ma prawo zająć stanowisko w tej kwestii. Jan Paweł II mając na uwadze przede wszystkim dobro człowieka, również mieszał się w politykę i chyba z tego wtrącania się Polska odniosła wiele korzyści. Jako osoba wierząca, chcę szanować poglądy ateistów, agnostyków czy innych niezdeklarowanych, natomiast zastanawiam się czy moje poglądy również będą szanowane- nie robią nikomu krzywdy. Krzyż w Polsce ma wyjątkowe znaczenie, to symbol religijny, który jest związany z naszą historią, kulturą czy to się komuś podoba czy nie. Można się porównywać do Szwecji, Holandii czy innych krajów, ale warto mieć na uwadze kontekst historyczny. Wystarczy cofnąć się do przeszłości, prześledzić historię Polski – odkąd przyjęliśmy chrzest ( paradoksalnie od Czechów) wiara, a co za tym idzie jej symbol, stały się częścią tożsamości narodowej. Jeśli się nie mylę Pan Norman Davis nawet o tym wspomniał pisząc o historii Polski. Inaczej już jest w przypadku Czech. Tutaj również warto poznać tło historyczne. Gorliwi i szczerze wierzący Czesi z czasów średniowiecza na skutek wielu nadużyć ze strony Kościoła ( takowych nie należy się wypierać) w efekcie się od Kościoła odwrócili zupełnie. Spalenie na stosie Jana Husa, który był człowiekiem głęboko wierzącym, było gwoździem do trumny. Późniejsze rządy Habsburgów i co za tym idzie monopol Kościoła był zamachem na ich tożsamość. Kościół w Czechach dzisiaj podupadł ( Czechy to najbardziej ateistyczny kraj w Europie). Jest to wynikiem niestety, ale wypaczenia wiary chrześcijańskiej.
Pozostanę jeszcze przez chwilę przy Czechach, w których swojego czasu często przebywałam. Pamiętam, że byłam zaskoczona, kiedy weszłam do sali wykładowej na Uniwersytecie Palackiego. Gmach Uniwersytetu był kiedyś własnością Jezuitów.
W sali, w której się znalazłam były krzesła, na środku Ołtarz a na ścianach freski przedstawiające anioły, Jezusa oraz innych Świętych. Pomyślałam sobie wtedy, że z Sacrum zrobiło się Profanum- w Polsce pewnie zrobiłoby się z tej salki kaplicę. Z drugiej strony jednak, kiedy pomyślę o tym w kontekście Krzyża, Czechom nie przyszło na myśl by ściany zamalować a ołtarz usunąć. Pozostawili to jako spuściznę kulturową.
Wydaje mi się, że Polacy popadają w skrajności, ponieważ chcą uchodzić za tolerancyjnych. Chyba mamy kompleks na tym punkcie. Problem w tym, że pojęcie tolerancji zostało mocno wypaczone. Wygląda na to, że osoba tolerancyjna, to osoba wojująca z Kościołem, który jest od potępiania biednych ludzi, zwłaszcza homoseksualistów. Jeśli reprezentuje się stanowisko, zbieżne ze stanowiskiem Kościoła, można liczyć na nieprzyjemne docinki, czy nawet agresję. To o co chodzi z ta tolerancją? Może istnieje jakaś inna odmiana tolerancji jednostronnej? Tutaj chciałabym znów wrócić wspomnieniami do Czech. Pamiętam, że kiedyś będąc na weselu gawędziłam sobie z Czechami. Czesi wspominali, że kiedyś byli w Polsce i bardzo ich zaskoczył tłum ludzi idących w procesji Bożego Ciała. Dla nich to było jak zjawisko nadprzyrodzone, ale skwitowali to zdaniem: ’’ Každý to má jinak’’ Natomiast w Pradze z kolei, moi holenderscy znajomi zapytali mnie pewnego razu,  gdzie tak długo byłam. Odpowiedziałam, że w Kościele a oni na to: ‘’ wow, cool’’. Zarówno Czesi jak i Holendrzy okazali się być o wiele bardziej tolerancyjni niż niejeden ’’tolerancyjny’’ Polak.
Niedawno wróciłam z podróży z Malezji, kraju w większości muzułmańskiego. Islam w Malezji jest wszechobecny, natomiast to nie przeszkadza być Malezyjczykom niezwykle tolerancyjnymi ludźmi. Nikt się nie obraca na np. transwestytów, których można spotkać w Malezji często.. Wielu ludzi innych narodowości, pochodzących z odmiennej kultury czuje się wśród Malezyjczyków dobrze z powodu ich otwartości. Jak już wspomniałam Islam, ale również i symbole innych religii jak np. Hinduizmu były obecne również w miejscach publicznych takich jak restauracje. Nawet na chlebie tostowym można znaleźć napis odnoszący się do Koranu. Mnie jednak, jak i wielu przyjezdnym to nie przeszkadzało, bo niby dlaczego miałoby mi to przeszkadzać? To jest wpisane w ich kulturę. Jedynym kłopotem było dla mnie znalezienie Kościoła, czułam się troszkę bezdomna. Myślę, że gdyby moi znajomi Malezyjczycy przyjechali do Polski, Krzyż by im nie przeszkadzał. Polakom natomiast przeszkadza…