Dopiero co ukończyłam właściwie przypadkowo zaczętą książkę o Julii Child ’’Moje życie we Francji ’’. Książka –własność mojej siostry- skusiła mnie od razu swoim tytułem, który to zawiera magiczne dla mnie słowo Francja. Lekturę skupiającą się rzekomo na niczym niezwykłym, bo jedzeniu przerywały to egzaminy, to praca… W miarę możliwości wracałam jednak do niezwykle barwnych i smacznych wspomnień Julii Child, które były miłą odskocznią od np. nużących czasem wykładów na uczelni. Miłość do kuchni francuskiej zrodziła się u Julii kiedy przyjechała wraz z mężem do Paryża. Nie była wówczas wytrawną kucharką, szczerze mówiąc nie miała za wiele pojęcia o gotowaniu. Jej początki w kuchni bywały trudne, ale również zabawne. Nie zrażała się porażkami jak i nieprzychylnymi jej nauczycielami. Dociekała, zgłębiała tajniki kuchni francuskiej i niestrudzenie wypróbowywała przepisy. Z czasem gotowanie stało się jej wielką pasją, której się poświęciła z niezwykłym entuzjazmem. Jej fascynacja nie straciła na sile nawet, kiedy była już w bardzo podeszłym wieku.. Julia Child pokochała Francję wraz z jej wszystkimi smakami, które odkrywała przez wiele lat. ‘’Moje życie we Francji’’ powstało dzięki krewnemu Julii, która już będąc dość posunięta w latach nie była w stanie pisać. Jednak również przy tej książce nie brakowało jej entuzjazmu a była wówczas 91 letnią kobietą! Czytając ostatnią stronę poczułam żal, że rozstaję się z tą książką, która przecież koncentruj się przede wszystkim na jedzeniu! Merci Julia!
Stwierdziwszy,
że w drodze powrotnej do Katowic nie mam co czytać sięgnęłam po będącą w najbliższym
zasięgu książkę, której jak się okazało tytuł brzmi ’’ Sekrety włoskiej
kuchni’’… Prezent
urodzinowy brata leżał cierpliwie na półce czekając na swoją kolej. W ten
sposób z wielkim apetytem rozpoczęłam wakacyjny czytelniczy cykl kulinarny.Carlos
Zafon i inni będą musieli poczekać, teraz skupiam się na można by pomyśleć
bardziej prymitywnym aspekcie jakim jest jedzenie, choć niektórzy potrafią uczynić
z niego sztukę.Nowa lektura zapowiada się jednak nie tylko jako przewodnik
kulinarny ,ale również historyczny.
Wstęp do książki napisał sam Umberto Eco, którego dzieła tłumaczy
autorka niniejszego przewodnika. Pani Elena Kostioukovich na pierwszych stronach pisze, że zadziwiające
było dla niej jak wiele kulinarnych odniesień zawierają pisane zarówna prozą
jak i wierszem utwory za którymi kryją się poważne teorie. Przytacza tez niektóre
przenośnie nawiązujące do jedzenia: ‘’ andare
a fagiolo’’ – przypadać do gustu (
andare- iść, fagiolo- fasola); cacio sui maccheroni- w sam czas, na
zawołanie
( cacio-ser, sui-na, maccheroni- makaron) i tak dalej.
( cacio-ser, sui-na, maccheroni- makaron) i tak dalej.
Przytacza również słowa
Carla Petrini, założyciela ruchu Slow Food, który broni tradycyjnej kuchni.
Niech jego słowa zakończą na dziś wątek kulinarny: ’’niektórzy opisują ją jako język, ponieważ posługuje się słowami (
produkty, składniki),które zestawia się według reguł gramatycznych( przepisy
kulinarne), składni (menu), retoryki(zachowania biesiadne). Będąc swego rodzaju
językiem kuchnia zawiera i wyraża kulturę tych, którzy się nią zajmują, jest
depozytariuszką tradycji tożsamości pewnej grupy ludzi’’.