Facebook jest naprawdę ciekawym
polem do obserwacji również samego siebie. Można by rzec pokaż mi swój profil, a powiem
Ci kim jesteś. Od jakiegoś czasu nie angażuję się w facebookowe dyskusje, bo
doszłam do wniosku, że nie mają one sensu. Podzielę się czasem jakimś linkiem
lub poczytam coś, co udostępniają inni bo można nieraz zapoznać się z ciekawymi
rzeczami na różne tematy czy też dowiedzieć się o jakiś eventach. Można też
oczywiście zapełniać swoją pamięć i
podświadomość niepotrzebnymi zupełnie informacjami, dlatego też trzeba znów
spożytkować swoją energię na filtrację wiadomości by się nie zabodźcować. Mam
swój sposób na taką filtrację np. nie czytam
tego, co krzyczą publiczne media, odwołuję się do własnego rozumu i
wartości, dociekam, mam również inny sposób, który pozostanie moją tajemnicą J Przyczyną filtracji
stało się nie ukrywam również moje naiwne rzucanie się na linki przekazujące
nieprawdziwe informacje, co powodowane było zwyczajnie moją ciekawością. Ileż czasu można zmarnować… Obecnie mamy
dostęp do mnóstwa informacji, niestety można się w tym gąszczu zagubić. Na
szczęście można również dotrzeć do rzeczy, których nie ma w popularnych
mediach. Najbardziej zapalne punkty, to polityka, religia i medycyna.
Przekłamań dotyczących informacji z tych dziedzin całe mnóstwo. Jak dojść do
prawdy? Trzeba uczciwie poszukiwać, zadać sobie trud, powściągnąć emocje czy
też zdać sobie sprawę, że im ulegamy (a one mogą nas oszukiwać) i mieć
świadomość manipulacji. Nie jest natomiast moją intencją wymądrzanie się
jedynie w związku z tym nasuwa mi się ważny problem mianowicie: STYGMATYZACJA.
Patrząc na różne opisy rzuca mi się stygmatyzowanie. Zapewnie również ja
uległam takiej pokusie, na pewno. Patrząc z dystansem na siebie i na różne
zjawiska i zauważając to stwierdzam, że jest to po prostu smutne. Można się
podzielić linkiem na jakiś temat, to nieraz bardzo cenne, a to jakie mamy
poglądy to nasza sprawa, nasze prawo, a wpływ na to ma wiele czynników:
doświadczenia życiowe, interpretacja, otoczenie i tp. Nie mnie to oceniać.
Smutne natomiast jest to, że np. ktoś stygmatyzuje mnie nazywając ciemnotą,
dlatego, że głosowałam na PiS. Oznacza to, że nie jestem już koleżanką a stałam
się ciemnotą? Może nadal zostałam koleżanką tyle, że ciemną. Podobnie jeśli się
udostępnia rzeczy, które idą pod prąd dominującym mediom- natychmiast jest się
zwolennikiem spiskowych teorii. Skądinąd również można takim teoriom ulegać.
Naprawdę trzeba uważać i się wysilić by dojść do prawdy. Poprzez emocjonalne nacechowanie zatracamy granice i
nie patrzymy już na Jarosława Kaczyńskiego czy Bronisława Komorowskiego jak na
ludzi, którzy są omylni i którym np. w przypadku Jarosława można okazać należne
współczucie z powodu straty najbliższych, ale jak na Kaczora i Komora. Trudno
nam nazywać czyny, do których mamy prawo się ustosunkowywać czy wręcz czasem
obowiązek, natomiast idziemy zaraz w ocenę człowieka. Wracając do stygmatyzacji
to bardzo niebezpieczne zjawisko: powie się głupi i już łatka i już podział.
Pamiętam jak kiedyś na zajęciach z psychologii wykładowca powiedział nam, że na
początku swojej pracy zaproponował studentom grę i podzielił ich na chyba
drzewa i coś jeszcze. Po zakończonej grze zapomniano o wyjściu z ról a podział
już pozostał… Tworzymy takie łatki PiS-
ciemnota, PO- inteligencja ( choć po ostatnich wyborach to się zmieniło
najwyraźniej), Palikot- postęp ( obecnie też się to zmieniło), Radio Maryja –
Mohery. Nie przepadam za Radiem Maryja, ale również tam można usłyszeć mądrych
ludzi.
Warto się trudzić by dochodzić do
rzetelnych informacji oraz warto się powstrzymywać przed stygmatyzacją-
kogokolwiek, najbliższych i tych mniej bliskich.