Polub mnie na facebooku

niedziela, 10 lutego 2013

McDusia


Wróciwszy z uczelni po egzaminie z Psychopatologii ( kobyła!) na którym wylewałam siódme poty marzyłam o zaspokojeniu potrzeby najniżej usytuowanej u Maslowa. Sen, błogi sen o tym marząc po prawie nie przespanej nocy udałam się uroczyście w stronę mego Łoża. Adrenalina jednak jeszcze gdzieś krążyła zabłąkana w mym rozregulowanym organizmie nie pozwalając mi zasnąć.
Nie namyślając się długo sięgnęłam po ostatnią książkę Małgorzaty Musierowicz '' McDusia''.
Książki Musierowicz na których się wychowałam, to w skrócie RELAKS. Tutaj ukłon w stronę mojej siostry, która zaraziła mnie miłością do Jeżycjady. Bratu właściwie też mogę się ukłonić- on  dostarczał mi nieco inne lektury, nie mniej jednak  równowaga w mym nastoletnim wówczas życiu była. Kto nie czytał Musierowicz niech żałuje bądź nadrobi! Niewinne przeglądanie jej książek kończy się zazwyczaj na: '' jeszcze tylko parę stron''. McDusia leżała sobie spokojnie na półce- trochę się obawiałam, że czar Musierowicz pryśnie i rozmyje dobre wspomnienia. Ponadto czas mijał mi na zgłębianiu wiedzy psychologicznej, więc gdzie tam jakaś  książeczka o dziecinnie brzmiącym tytule. Po rozpoczętej sesji zapragnęłam jednak się odmóżdżyć i choć na chwilę nie czytać o osobowości, depresji czy schizofrenii.
Wzrok mój zawisł na McDusi i się zaczęło. Kilka stron, kilkanaście aż doszło do: '' a i tak bym się dzisiaj nic nie nauczyła''. Świadoma ryzyka nie zabrałam książki do domu, gdzie miałam zamiar przygotowywać się do kolejnego egzaminu. Dzisiaj natomiast z wielką radością dokończyłam czytać o dalszych losach rodziny Borejków. Jak zwykle dziadek sypał sentencjami po łacinie np: ''Concordia res parvae crescunt, discordia vel maximae dilabuntur''. Senior rodu rzucił  tę myśl na temat zgody  w kierunku wnuków, którzy mieli za sobą pewien incydent. Nastoletni już Józef i Ignacy ( przezywany przez kuzyna Miągwą) byli z dwóch różnych światów, czasem się te ich światy boleśnie zderzały. Rodzina Borejków barwna, wesoła, pełna ciepła  i dobrego humoru. Taka właśnie była we wszystkich częściach Jeżycjady i jej czar pozostał. Wnuki Borejków wyrastają na mądre istoty, przeżywają pierwsze rozterki miłosne, a wszystko to pomiędzy rzucanymi co jakiś czas cytatami z wielkich dzieł.
Czytając McDusie zdarzyło mi się nie raz zaśmiać na głos. W tej części Tygrysek ( córka Gabrysi- dla wtajemniczonych,  ale zapominalskich) brała ślub, ale jak to w tej rodzinie przy ceremonii ślubnej bywa musiało pojawić się Fatum, któremu to wyzwanie rzuciła Mila Borejko w postaci swego ślubnego zestawu i bukietu z cieplarnianych groszków- Antyfatum. Co ta Julia pisze bez sensu jakoś co?:)
Ci którzy znają Musierowicz wiedzą :) Lekkie, przyjemne pióro, które pozostawia uśmiech i wywołuje też refleksję. Łusia  by to pewnie jakoś odpowiednio w słowa ujęła :)